Jestem szarakiem.

Ja nie należę do żadnej subkultury. Po co? Jestem sobie szarakiem i jest mi z tym dobrze. W moim mieście można spotkać wiele przedstawicieli danej grupy społecznej. Od zajmujących każdą ławkę dresów czekających na twój najnowszy telefon, po uciekających przed nimi na swoich deskach skejtami. Dlaczego to piszę? Śmieszą mnie ludzie którzy mówią „Chodzę w takich i srakich ubraniach, i słucham takiej, i srakiej muzyki to jestem takim, i srakim człowiekiem”. Tak, ubieranie się i robienie pewnych rzeczy jest częścią przynależności do danej subkultury, tylko jaki to ma sens w dzisiejszych czasach?

Przeminęło z wiatrem

Kiedyś miało to jakiś cel, dążenie do czegoś. Dzisiaj? „Jeżdżę na desce, bo moi znajomi też jeżdżą i wtedy by mnie nie lubili”. Oczywiście nie chodzi mi o to, żeby teraz każdy się wkurzył na cały świat, zaczął buntować i ogólnie fuck the system. Tylko zaczął dążyć do czegoś, a nie był członkiem kolejnej grupki, która robi coś, bo tak i w ogóle to o co chodzi z tą całą subkulturą, czemu się tak ubieram i czemu robię to co robię.